... usiedzieć. Od rana chorowałem na syndrom testowania nowego amortyzatora w warunkach polowych. Tym razem nie mam pojęcia ile przejechałem, orientacyjnie wiem że jechałem ~3 godziny. Licznik rowerowy umarł śmiercią tragiczną. Trasa pi razy drzwi: Oliwa, zółty szlak, Mały Kack, Witomino, gdzieś za Gdynią, Gdynia, Sopot, Oliwa.
Stuknięcie 30 i słabe samopoczucie/stan zdrowia wymusiły na mnie konieczność wynalezienia ciekawej aktywności fizycznej. Po kilku mniej lub więcej udanych próbach zanudzenia się na śmierć bieganiem kółek po stadionie wsiadłem na rower i to był strzał w 10. Do tej pory zejść z roweru nie mogę.