... usiedzieć. Od rana chorowałem na syndrom testowania nowego amortyzatora w warunkach polowych. Tym razem nie mam pojęcia ile przejechałem, orientacyjnie wiem że jechałem ~3 godziny. Licznik rowerowy umarł śmiercią tragiczną. Trasa pi razy drzwi: Oliwa, zółty szlak, Mały Kack, Witomino, gdzieś za Gdynią, Gdynia, Sopot, Oliwa.
W końcu, po nieznośnym oczekiwaniu dotarł do mnie nowy amortyzator. SF-11 Suntour Axon RLD. Szkoda że nie w oryginalnym opakowaniu i bez instrukcji/gwarancji, oraz sprzedawca pominą fakt że amorek ustawiony jest na 80mm skoku, a nie jak to opisane w aukcji 100mm, ale jest i działa. Zrzędzić nie będę. Zmiana widła wymusiła zmianę sterów, kupno pompki do amortyzatora, pancerza do linki blokady skoku i kilku innych gadżetów, typu gwiazdka do rury sterowej. Ale szczęśliwie w piątek udało mi się wszystko poskładać i przetestować w terenie. Tym razem, wykonałem dwa przejazdy: Oliwa, Leśniczówka Gołębiewo, Mały Kack, Wielki Kack, Chwaszczyno, Osowa, Owczarnia, Oliwa oraz Oliwa Pachołek, Leśniczówka Sopot, Sopot, Oliwa.
Zmiana pogody idzie. Rano bezwietrznie, popołudniu wiatr w plecy, woda na młyn rowerzysty. Z innych newsów, zakupiłem gwiazdkę do rury sterowej; jutro dostane amortyzator...
Dziś tak niemiłosierny żar lał się z nieba, że jeździłem połową swojego zwyczajowego tempa. Remontów dróg coraz więcej, rowerzystów też, tylko poziom zachowań na drodze spada. Odstresuję się w weekend jeżdżąc po bezdrożach.
Dziś wyjechałem o godzinę wcześniej do pracy. Kłapałem zębami z początku, ale ścieżki o 6 rano są puste więc tempo mogłem podciągnąć. Po pięciu minutach było już gorąco. Dla przypomnienia, moja trasa to 2x12km: Oliwa-Gdynia-Oliwa. Przy okazji jedzie do mnie nowy amortyzator: Suntour SR Axon RLD. Śni mi się po nocach...
Kolejny rekonesans tras których nie widziałem wcześniej. Mase kluczenia, ale wiem już gdzie nie jeździć: targowisko miejskie w Gdyni (Wielki Kack?). Teren trudny, szczególnie na żóltym szlaku, sypko, krzakory i smród z targowiska. Dalem sobie na wstrzymanie w okolicach wieży telekomunikacyjnej. Pokręciłem się jeszcze w drodze powrotnej w okolicach Kamiennego Potoku, przy okazji trafiając na szlak rowerowy. Trasa: Oliwa, Leśniczówka Sopot, Mały Kack, Wielki Kack, Gdynia, Mały Kack, Sopot, Oliwa (wszystko lasami).
Bez rewelacji. Dojazd do pracy, powolutku, bo lawirowałem pomiędzy pieszymi na ścieżce rowerowej. Zabawne, jedziesz po chodniku - wygrażają ci pięściami, zasuwasz po ścieżce, wściekłe spojrzenia. Generalnie ignoruję wszelkie zaczepki, bo sam święty nie jestem, momentami zasuwam po chodnikach, bo przykładowo, ścieżka co 300 metrów zmienia stronę jezdni. Niemniej jednak czasami się irytuję.
Klasycznie, do pracy rowerem. Muszę podziękować zarządowi SKM za nieustający remont torowiska i rozkopany przystanek w Gdyni. Dzięki nim dbam o swoje zdrowie! =)
Stuknięcie 30 i słabe samopoczucie/stan zdrowia wymusiły na mnie konieczność wynalezienia ciekawej aktywności fizycznej. Po kilku mniej lub więcej udanych próbach zanudzenia się na śmierć bieganiem kółek po stadionie wsiadłem na rower i to był strzał w 10. Do tej pory zejść z roweru nie mogę.